Oj Maluśki, Maluśki wybacz tym „DUŻYM”
R-TOR/15.12.2017To było po piętnastym dniu grudnia 1994 roku. Miejsce – restauracja „MIRAŻ” (d. kawiarnia „Kolorowa”). W Szczecinku, w tamtym czasie, scena polityczna była w opłakanym stanie. Wszyscy skłóceni. Najbardziej, tak zwane „miasto” z dowództwem 2 Pomorskiej Dywizji Zmechanizowanej. Jak nie wiadomo o co chodzi to chodzi o pieniądze, konkretnie o podatki z użytkowania „miejskich” gruntów pod koszary, garaże, place ćwiczeń stacjonujących w tym miasteczku doborowych jednostek Wojska Polskiego.
Nie inaczej działo się pomiędzy sympatykami ówczesnych tak zwanych partii politycznych reprezentowanych w magistracie jako członkowie Rady Miejskiej.
Wzajemne oszczekiwanie się było bardziej agresywne i donośne niż pikusiów i burków na Rybackiej, gdzie pomieszczono schronisko dla zwierząt.
Z inicjatywy ówczesnego redaktora naczelnego Telewizji Kablowej Gawex zrodził się pomysł zorganizowania miejskiej wigilii. Te wydarzenia miały pogodzić ludzi, działaczy, urzędników, „dużych i ważnych w Szczecinku”. Mocno w to spotkanie zaangażował się adwokat Jacek Winnicki i właściciel TVK Gawex Zbigniew Gawroński.
Podczas kolacji ówczesny proboszcz parafii pw NNMP ksiądz prałat Zbigniew Regliński przekazał wigilijne przesłanie tego Święta. Ludzie wzajemnie się łamali opłatkiem, klepali po plecach, życzyli sobie zdrowia i poprawy miejskich stosuneczków.
Udało się pogodzić wodę z ogniem. Zwaśnieni politycy, urzędnicy, wojskowi, partyjniacy odpuścili sobie wszelkie animozje i faktycznie na czas jakiś w miasteczku było w miarę NORMALNIE.
W archiwach wiodącej kablówki zapewne jest zapis video z tego społeczno chrześcijańskiego wydarzenia.
No i teraz, kilka dni temu facet z Urzędu Powiatowego objawia wszystkim uczestnikom „wigilii samorządowej”, że jest to już 16 edycja spotkania opłatkowego, oczywiście nie zabrakło wzniosłych słów i pouczanek, tak bardzo typowych i znanych od naczelnego miejskiego Narcyza. Widać starosta idzie tym samym tropem i miast żywej pokory w atmosferze świątecznych przygotowań w każdym katolickim domu, dawaj na całego robić sobie przedwczesną kampanię wyborczą, a co.
„Jezusik” pomoże w wyborze, a ludziska zaufają po raz kolejny i na ten dziwoląg samorządowy oddadzą „głosy”. Było czuć i widać, że ten torcik powiatowy, ale złożony z lokalnych gmin jest bardzo dobrze pokrojony, starannie podzielony pomiędzy baroników, hrabików i innych masonów – na przykład.
Nic wiecznie nie trwa śpiewała śp. Anna Jantar, za wszystko przyjdzie nam zapłacić.
W relacjach z wieczoru „wigilijnego” nie odnotowałem wystąpienia – o ile takie było, mego ulubionego mistrza z magistrackiego stolca. Czort tam z tym, gdyby nawet i takowe było, to i w rzeczy samej to nie jego święto, lecz Katolików, Chrześcijan.
Ta wigilia samorządowa to kolejny już plagiat pana starosty. Pierwszym jest niewątpliwie „Młocarz Powiatu”, tak, młocarz, a tłuką się pomiędzy sobą pretendenci o ten „prestiżowy tytuł”.
Myślę, że za 2017 super młocarza otrzyma nasz magistracki wizjoner. Ot chociażby za koncert diabelskiej muzyki.
No i teraz pytanie. Jak musiał się tenże czuć na przyjęciu, gdzie padło tyle życzliwości, ukłonów, wybaczeń, tych szczerych i tych hipokryzyjnych. Chyba, że była to inscenizowana próba generalna przed kolejnymi układami pod przyszłe wybory – samorządowe wybory.
Ponowię za Anną Jantar ...Za wszystko przyjdzie nam zapłacić.
REFLEKTOR