Reprywatyzacja i szczecineckie duchy

R-TOR/13.10.2017

Czy w Szczecinku handlowano mieszkaniami, budynkami i czy była to czysta gra pod którą podczepili się lokalni krezusi, urzędnicy, kamienicznicy.
Ja chcę  postawić otwarte pytania  adresowane do zgrabnych umysłowo i odważnych prokuratorów, oczywiście nie tych z lokalnej symbiozy, lecz tych z zewnątrz.

          Kto i za ile nabył takie obiekty jak dawny budynek Urzędu Rejonowego, a wcześniej Prezydium Powiatowej Rady Narodowej przy Mickiewicza. Kto i ile dał za dawny hotel garnizonowy. Kto i ile dał za budynek dawnego Batalionu Medycznego przy Polnej. Dlaczego b. kierowniczka pewnej administracji mieszkaniowej szybciutko pozbyła się domku jednorodzinnego i go sprzedała gdy tym domkiem zaczęły się interesować media.  Dlaczego pewien krezus medialny wykupuje tak łatwo pojedyncze mieszkania w centrum miasteczka i łączy je z czasem w swój holding „mieszkaniowo-administracyjny”. Dlaczego burmistrz tak mocno lobbował za lokalizacją i budową galerii Hosso na dawnym cmentarzu poniemieckim?  Czy był to czysty interes? Znając pana burmistrza musiało za tym stać inne lobby i wyszedł niezły geszeft, podobnie jak  z zamkiem. Jest tego smrodu od jasnej cholery. Tylko ślepy nie zauważy konstrukcji współzależności towarzysko biznesowych. Pecunia non olet. Tak, tak. Pieniądz nie śmierdzi. Tym którzy mieli i mają nas administracyjnie bronić oczy zarosły pieniędzmi, pewnością siebie i oparciem o wszechmądrość gościa zasiadającego w fotelu, w gabinecie na pierwszym piętrze szczecineckiego magistratu. Ile lokali mieszkalnych przeszło w łapki urzędników „wyższego” szczebla lokalnej administracji?

No i te wspomniane w tytule duchy. One krążą ot chociażby w murach wspomnianej galerii handlowej. Ludzie opowiadają o dziwnych zdarzeniach jak np. zatrzymywanie się windy, o jakichś białych zjawach w poszczególnych częściach budynku.
Podobnie się dzieje z windą w szpitaliku miejsko-powiatowym. Tam ponoć wszędzie straszy. Pytałem znajomą pielęgniarkę czy zawiadomiono szpitalnego kapelana by odprawić egzorcyzmy by dać duchom wieczny pokój. Nikt tak nie postąpił (jeszcze). Te przypadki szpitalnych duchów potwierdza co najmniej kilka osób. Nie sądzę by była to zbiorowa halucynacja. I znowu przyczepię się do tablicy z napisem Szpital imienia dr Ludwika Rydygiera. Kto ją usunął? Może to jego duch krąży po szpitalnych salach i korytarzach, a może to duchy nie chcą dopuścić  do dalszej prywatyzacji szpitala, tak bardzo „czytelnej”.
Oj panowie i panie prokuratorzy, oficerowie CBA i ABW wiele się dzieje w miasteczku nad jeziorkiem  (w jeziorku też).  Już kilku prezesów sądów na południu Polski pozbawiono posad. Kilkudziesięciu „mocarzy” w Warszawie i Krakowie oddzielono od koryta. I nic tu nie ma na rzeczy, że to adwokaci, prokuratorzy, lekarze...
I wreszcie ktoś wyciągnął ogromną szczotkę i zamiata te patologiczne polskie śmieci.  Zobaczcie Państwo jak  Ryba zawsze śmierdzi od głowy i to dobrze, że po kolejne „dzwonka” rybki bierze się Prokuratura Generalna. To dobrze, że to wszystko idzie w dół. Daj Boże dożyć czasów zgodnych z obietnicami przedwyborczymi, bo póki co to po 1989 nie zdarzyło się to w ogóle.
   Czekam na rozwój wydarzeń. Niech się skończy ta karuzela z urzędnikami obarczonymi prokuratorskimi zarzutami.

REFLEKTOR


Wszystkie prawa zastrzeżone - Okiem Włapki Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja